Prawdziwą huśtawkę nastojów zafundował dziś kibicom koszykówki Rio Team, grając z rezerwami PGE Turów Zgorzelec w hali ZSO w Złotoryi.
Od początku emocje kibiców rosły, przewaga naszych też.. Już było pewne, że tym razem złotoryjska koszykówka będzie górą. Na parkiecie mistrzowie precyzji, czyli nasi i Turów, który gubił się, nie trafiał do kosza i w ogóle sprawiał wrażenie bezradnej drużyny. Tak było do końca drugiej kwarty.
Po przewie zobaczyliśmy już zupełnie inną rzeczywistość. Jakby ktoś odmienił zawodników. Coś tąpnęło w drużynie Rio. Przewaga zaczynał się kurczyć, jechaliśmy w dół po równi pochyłej, a miny złotoryjskich kibiców markotniały.
W czwartej kwarcie przeciwnicy już zrównali się z nami w wyniku, a w aktywności na boisku zaczęli przewyższać Rio. Dwie minuty przed końcem meczu Team wyszedł z inicjatywą, pomogło parę fauli na zawodnikach Rio i rzut z dystansu. Drużyna zaskakująco szybko zaczęła się odbijać od dna, by zakończyć spotkanie wynikiem 80: 72.
Patrząc z perspektywy kibica, spotkanie można porównać do dobrze napisanego dramatu w 4 aktach z hollywoodzkim happy endem dla Rio Team.