Jak z pozoru prawdziwą informacją wywołać „g…burzę” – felieton naczelnego

Dziś każdy de facto staje się dziennikarzem. Nie trzeba pisać pod żadnym naczelnym, któremu funkcję powierzył wydawca mający w kieszeni wolne 40 zł na wpis sądowy do rejestru dzienników i czasopism. Zauważamy jakąś niegodność i piszemy na portalu społecznościowym często zamieszczając do tego ilustrację. Czasem powielamy informacje zasłyszane od innych. Niektóre bywają z pozoru prawdziwe, ale bywa, że coś w nich nie gra…

Co ciekawe do napisania tego felietonu skłoniło mnie coś co… nigdy się nie wydarzyło. Należę do rzadkich okazów na tej planecie, które lubią sobie dość regularnie przeglądać Dziennik Urzędowy województwa, w którym zamieszkują. Ot takie hobby…

Jak zawsze śledzę ostatnie pozycje od czasu kiedy poprzednio tam zajrzałem aby po prostu być na bieżąco. Dziś zauważyłem tam dwa zarządzenia zastępcze wojewody w sprawie nazw ulic. Z ciekawości wchodzę w pierwsze. Czytam chyba pierwszy paragraf… „Ulicy o nazwie Bojowników o Wolność i Demokrację zlokalizowanej w m. Górze nadaje się nazwę Obrońców Lwowa.”. Lekko mnie to zaintrygowało, bo z pozoru nie widzę nic złego w tamtej nazwie, więc zaglądam do uzasadnienia aby poznać motywy – stan faktyczny oraz prawny…

Widzę tam taki fragment „Mając na względzie treść otrzymanej opinii Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Wojewoda Dolnośląski zauważa, że nazwa przedmiotowej ulicy bezpośrednio nawiązuje do związku kombatanckiego, utworzonego w 1949 r. przez władze komunistyczne Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Miał on zrzeszać byłych uczestników propagandowo interpretowanych „walk narodowowyzwoleńczych i rewolucyjnych”, w tym: uczestników rewolucji bolszewickiej, wojny domowej w Rosji, wyselekcjonowanych uczestników powstań narodowych, uczestników wojny domowej w Hiszpanii, wyselekcjonowanych żołnierzy z regularnych formacji wojskowych i konspiracyjnych organizacji zbrojnych z okresu II wojny światowej, więźniów obozów koncentracyjnych, a także działaczy komunistycznych, robotniczych, żołnierzy KBW oraz funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej biorących udział w walkach przeciw podziemiu niepodległościowemu. „

I teraz patrz drogi czytelniku na to. Od sporego czasu różne środowiska nazywane przez swoich adwersarzy „lewackimi” (nota bene do których się zaliczam z moimi… prawicowo-liberalnymi poglądami) zarzucają, że Polska zeszła z toru „liberalnej demokoracji” i zmierza w stronę systemu autorytarnego na wzór II RP po 1926 roku…

Taka informacja, pomijając uzasadnienie, gdyby została rozsiana w tych środowiskach, zapewne zebrała plon w postaci oburzenia i komentarzy o końcu demokracji. Bo przecież zarządzenie zastępcze wydał wojewoda, który jest przedstawicielem rządu w województwie a więc najczęściej politykiem partii rządzącej. Jeżeli jednak „ubierzemy ją” w uzasadnienie jest informacją pozbawioną sensacji, nad którą chyba każdy przejdzie do porządku dziennego.

Jak czytasz tekst, to czasem nie trzeba o czymś napisać aby twoje myśli podążyły w danym kierunku. Prowadząc umiejętnie narrację autor bez kłamania jest w stanie wywołać w Tobie określone nieprawdziwe przeświadczenie. Redaktor jest jak reżyser i scenarzysta filmu w jednej osobie, który wiedzie cię po utworzonym przez siebie świecie. W tym jednak przypadku Ty nie spodziewasz się filmu opartego na faktach, ale samych faktów…

A można np. wpleść jakiś wątek i go w ogóle nie wytłumaczyć. Klasyka to pominięcie stanu faktycznego lub prawnej, np. kompetencji danych organów czy własności nieruchomości. Można to wszystko doprawić historyjką wyrwaną z kontekstu albo jakimś ciekawym zdjęciem / swoją drogą odnoszę wrażenie, że mało kto czyta uważnie całe artykuły, część osób ogląda zdjęcia i czyta tylko nagłówki /.

To tak jak gdyby w podanej informacji o nazwie ulicy ktoś zaczął narrację od protestów w obronie demokracji, przeszedł poprzez interwencje policji a skończył na nazwie tej ulicy. Nie skłamałby, ale zmanipulował już tak… Słusznie ktoś miałby prawo poczuć się pokrzywdzony, miałby prawo prostować.

Nawet jeżeli widzimy zdjęcie, to też możemy zostać nabrani. Nie mówię o sytuacji, że zdjęcie wcale nie musi pochodzić z tej samej daty ani nawet miejsca, o którym pisze autor. Kadrem, bez ingerencji Photoshopa czy innego Gimpa, też da się majstrować. Jak ustawi się niską ogniskową obiektywu i zrobi zdjęcie od dołu, to to co najbliżej wyda się znacznie większe od tego co dalej. Np. nogi człowieka wyjdą na gigantyczne a głowa na malutką.

Mimo moich poglądów „lewackich” staram się zwracać uwagę także na nieścisłości przy takich informacjach wymierzonych przeciw „tym drugim”.  Chciałbym aby „współbracia” grali w myśl zasad fair play a nie wygrali po chamskich faulach. Pisząc też nie chciałbym „faulować”, chociaż czasem i najlepsi, najgrzeczniejsi obrońcy nie zdążą ze wślizgiem…

 

Komentarze

komentarze