„Krew, trud, pot, łzy” – czyje?

Gdy Winston Churchill obejmował urząd premiera Wielkiej Brytanii w najtrudniejszym możliwym okresie w dziejach najnowszej historii świata, obiecał Brytyjczykom jedynie „krew, znój, pot i łzy”. W ten sposób, ten wybitny polityk, dał sygnał do wytężonej ciężkiej pracy dla wspólnego wielkiego celu. Zwycięstwo choć kosztowało naprawdę wiele w końcu przyszło. Czy jednak choć tyle obiecać nam mogą powiatowi włodarze?

Nie sztuką jest zagadywać wójtów i burmistrzów o to, aby zrzucali się na pomoc dla szpitala. To de facto jest zabieranie pieniędzy lokalnym społecznościom, które same nie są w optymalnej sytuacji finansowej. Zwrócenie się do wójtów i burmistrzów o pieniądze na ratowanie szpitala to nie jest jak zwrócenie się do Warrena Buffeta, Billa Gatesa czy Carlosa Slima o to samo. Lokalni samorządowcy sami mają wiele potrzeb do realizacji, mają swoje długi i swoje problemy. To, że któryś włodarz wyda kilkaset tysięcy na wkład własny w inwestycję na drodze powiatowej to nie przykład zaradności powiatowych władz, ale raczej coś co chluby nie przynosi i stawia duży znak zapytania nad sensem dalszego istnienia powiatu. Samorządowcy lokalni mają obecnie wiele problemów, choćby z mniejszym wpływem z podatku z PIT czy wzrostem płac w administracji publicznej. Mają problemy z oczyszczalnią, kanalizacją, drogami, brakiem mieszkań dla mieszkańców. Dlaczego mają wyciągać rękę do kieszeni, aby pomóc podmiotowi, na którym… zarabia(ł?) powiat?!

Tak, nie przesłyszeli się Państwo. Na gruncie umowy dzierżawy spółka, której teraz chce się pomagać, miała płacić i płaciła powiatowi ok. 92 tys. zł netto miesięcznie czynszu. Daje to prawie 1,1 mln złotych/rocznie.

Powiat powinien zacząć prośbę o pomoc od sygnału dla wszystkich zainteresowanych: „spółka już nie płaci czynszu”. O czymś takim nie słyszałem, więc warto się dowiedzieć „co z tym czynszem?.” Szczerze, to jestem też ciekawy czy czynsz dzierżawny był i jest regulowany terminowo. Bo jeżeli słyszy się o zaległościach względem wodociągów, które grożą odcięciem wody, to wyglądałoby to dość dziwnie…

Następnie jedyny właściciel tej spółki powinien uporządkować swoją sytuację finansową tak, aby sam mógł trochę pomóc temu podmiotowi. Brak dochodu rzędu 1,1 mln złotych mógłby pokryć poprzez dwa działania: przejęcie zadłużenia po ZPO (kilkunastomilionowa pożyczka hipoteczna oprocentowana na 8,3% w skali roku) i jego restrukturyzacja (np. emisja obligacji lub pożyczka rządowa na 3% w skali roku) oraz utworzenie centrum usług wspólnych. Zamiast tego ostatniego powiat jednak ostatnimi miesiącami zamknął z wynikiem pozytywnym kilka rekrutacji na stanowiska, które można byłoby najpewniej obsadzić wewnętrznie albo rozwiązać poprzez CUW (np. stanowiska kadrowych, głównych księgowych w jednostkach budżetowych).

Restrukturyzacja zadłużenia to także uwolnienie z hipoteki budynku szpitala, który można aportem przekazać spółce. To także możliwość przekształcenia Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego, który spółka powinna wchłonąć. Wtedy spółka po otrzymaniu minimalnej „kroplówki” jest w stanie sobie poradzić (ma majątek, na który może zaciągać zobowiązania, staje się wiarygodnym partnerem B2B). Wtedy też uprawnione staje się to, aby udziałowcami zostali włodarze gmin wnosząc odpowiednie wkłady pieniężne. 

Kolejne działanie jest symboliczne, ale pozwalające zachować w kasie powiatu ponad 100 tys. złotych rocznie – obniżenie o połowę diet radnych, niewypłacanie ich za miesiące kiedy nie odbywają się sesje (jest ryczałt!) oraz obniżenie wynagrodzenia etatowych członków zarządu powiatu (starosty i wicestarosty). W myśl zasady „zaciskanie pasa rozpoczynamy od siebie”.

Wspólnym mianownikiem tych działań jest program postępowania naprawczego, który musiałby zostać przyjęty przez Radę Powiatu i zaakceptowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową we Wrocławiu. Program prawdziwy, bolesny, ale raz na zawsze przecinający mieczem spadek po dwudziestu latach. 

Istotnym czynnikiem jest także podanie opinii publicznej celów zarządczych postawionych przez zarząd powiatu zarządowi szpitala a także przedstawienie „planu na szpital” na najbliższe lata. To jest warunkiem koniecznym, aby ktokolwiek, kto jest człowiekiem rozsądnym, sięgnął ręką do kieszeni. Dla człowieka rozsądnego niedopuszczalne powinny być argumenty „pomóżcie, bo szpital padnie”. Tego typu argumentacja to przykład sofizmatu – pozamerytoryczny sposób argumentowania, odwołujący się do litości (argumentum ad misericordiam). Ten argument spowodował, że szpital wydzierżawiono a potem, że na powrót przejęto. Ten argument jest winowajcą wielu powiatowych (i nie tylko!) porażek. Pora na twarde dane, na twarde argumenty!

Jeżeli tyle by się zadziało, to byłby to sygnał dla partnerów ze świata biznesu, samorządu jak i społecznej strony, że szpital to wiarygodny partner, któremu można i warto pomóc. Wtedy warto byłoby abyśmy my mieszkańcy ponad wszelkimi możliwymi podziałami i przy udziale lokalnych autorytetów powołali stowarzyszenie, które będzie miało na celu wspieranie działalności szpitala. Piszę to jako jeden członków Stowarzyszenia, które udowodniło, że obywatele są w stanie uratować ważny dla nich podmiot – jestem członkiem Socios Wisła Kraków i regularnie opłacam 50 zł/miesięcznie składek członkowskich. 

Symulację przedstawię o optymistyczne założenia, choć nawet jeżeli podzieli się je przez 5 to wyjdzie niemała kwota, która może być istotna dla szpitala. Gdyby udało się powołać podobne stowarzyszenie związane ze złotoryjskim szpitalem i zachęcić 1000 osób do takiego wsparcia dysponowałoby ono rocznym budżetem rzędu 600 tys. złotych. Takie stowarzyszenie powinno też ubiegać się o status OPP aby móc otrzymywać środki z 1% PIT. W samej Złotoryi do zgarnięcia w ten sposób jest ok. pół miliona złotych. Załóżmy, że udałoby się zgarnąć 1/5 tej kwoty. Mając 700 tysięcy złotych mieszkańcy, którzy mogliby na przykład w formie głosowania internetowego wybierać konkretne działania wspierające, byliby kimś, kto miałby realny wpływ na kierunki rozwoju szpitala. Byliby stroną, z którą musiałby się liczyć każdy prezes, każdy starosta. W mieście, w którym WOŚP zbiera 80 tys. złotych w ciągu kilku dni jest to naprawdę realne! Dlaczego nie zbierać na szpital złotoryjski? I nie kupować sprzętu, który by się użyczało (nie dawać!) lokalnemu szpitalowi? 

PS Historia Wisły pokazała też jeszcze jedną możliwość: equity crowdfunding (emisję części akcji i nagody dla akcjonariuszy, możliwość emisji do 1 mln euro bez prospektu emisyjnego).

Komentarze

komentarze