Szerokim medialnym echem odbiły się ostatnie występy niektórych radnych na posiedzeniach komisji. Nie będę jednak dołączał do rugania miejskich radnych, ale przedstawię temat szerzej…
Na początku przypomnę, że złotoryjskim radnym może być jedynie pełnoletni, stały mieszkaniec miasta Złotoryja. Odezwą się zaraz tacy, którzy zaczną sprawdzać gdzie który radny mieszka, bo być może linia demarkacyjna przebiega tak, że jednak nie jest mieszkańcem… Jednak ta norma prawa materialnego przypomina nam, że każdy z zasiadających członków Rady jest mieszkańcem Złotoryi. Z niektórymi mieszkamy po sąsiedzku, niektórych mijamy na alejkach, innych spotykamy w pracy. Są wśród nas i są spośród nas. Są tacy jak my, ale obdarzeni przez wyborców mandatem społecznego zaufania. Ich zachowania, postulaty to nie jakaś anomalia, ale odbicie społecznych zachowań i postulatów. Warto jednak zadać sobie pytanie – czego my od nich oczekujemy? Jakie kryteria ważą na naszym wyborze?
Czy chcemy aby ładnie się ubierali?
Czy chcemy aby walczyli o basen?
Czy chcemy aby byli wojownikami o place zabaw?
Czy chcemy aby walczyli o jak najniższe opłaty?
Każdy z nas ma jakiś pakiet potrzeb, priorytetów. Różnych.
A może dobry radny powinien być wizjonerem? Uważam, że powinien sugerować, inicjować a także popierać działania, które przyczynią się do rozwoju miasta. Banał. A może…? Radny powinien przyczyniać się do rozwoju pojętego jako wzrost zamożności mieszkańców, wzrost liczby mieszkańców, wzrost jakości kształcenia, wzrost rozpoznawalności lokalnych marek, tworzenie miejsc pracy kreatywnej i dobrze płatnej, rozwój infrastruktury ułatwiającej codzienne życie (np. transport, placówki użyteczności publicznej). Powinien patrzeć władzy na ręce, powinien być człowiekiem oczytanym, powinien umieć wyciągać trafne wnioski. Powinien mieć wyznaczone godziny dyżurów dla mieszkańców (niestety obecnie tylko 1/3 rady takie ma – W. Wilczyński, D. Dobosz, M. Gagatek, S. Pazera, E. Miara). Powinien choć raz przeczytać ustawę o samorządzie gminnym i wyposażyć się w komentarz do ustawy, tak aby zrozumiał co może, co powinien i jak może to wykonywać. Radny to nie maszynka do głosowania. Od tej kadencji każdy z radnych może sam złożyć projekt uchwały. Rzadko tak się dzieje. Przypominam sobie projekt, który był właściwie książkowym przykładem jak nie należy pisać prawa (patrz uchwała w sprawie ustalenia liczby punktów sprzedaży napojów alkoholowych).
Warto aby mieszkańcy większych skupisk ludności na terenie miasta pomyśleli nad tym aby wystąpić o utworzenie osiedli. Dlaczego jest to warte uwagi? Otóż rady osiedlowe czy jeszcze ogólne zebranie mieszkańców osiedla, to obszary, w których może mieć miejsce nie jeden samorządowy debiut. Im więcej kandydatów, tym większa konkurencja. Mieszkańcy tych osiedli mogą także decydować o części budżetu dotyczącej tej jednostki pomocniczej. Kiedy się mówi o budżecie obywatelskim, nie zwraca się uwagi na niewykorzystany potencjał czegoś co istnieje od lat. To niestety świadczy o jakości samorządności i o tym, że zasada pomocniczości jest nam obca…
Często o wyborze na radnego decyduje rozpoznawalność czy pełnienie zawodu ułatwiającego kontakt z szeroką rzeszą ludzi, np. pielęgniarka, policjant, nauczyciel. Rzadko trafiają się dyrektorzy przedsiębiorstw, finansiści, prawnicy. Nie sprawdzamy jaki radny ma dyplom ukończenia studiów, nie sprawdzamy CV. Gorzej, bo często nawet nie zapoznajemy się z jego wizją miasta.
Wielu ludzi, którzy byliby świetnymi radnymi nawet nie jest skora do startu. Ci, którzy odnieśli sukces albo stwierdzają, że szkoda się ścierać i zbierać hejty albo nie są skorzy do ujawniania swoich zarobków albo charakter ich pracy raczej nie pasuje do zwalniania się o godzinie 13:00 aby pójść na sesję. Tak jakby te sesje nie mogły się odbywać po godzinie 16:00 czy 17:00. Mieszkańcy też przyszliby, zobaczyli, włączyli się do dyskusji i dowiedzieli za co ich radny zgarnia te nieopodatkowane 348,28 zł za jedną sesję czy posiedzenie komisji.
Paradoksalnie jedna z radnych powiedziała słusznie “niech pani wystartuje”. Akurat subiektywnie uważam, że adresatka tych słów jakość pracy rady by poprawiła. Jesteście oburzeni postawą waszych radnych? Namawiajcie do startowania tych, co do których uważacie, że byliby lepsi. W najgorszym wypadku sami startujcie. Im większa konkurencja tym wyższa jakość! Oni są w końcu spośród nas…