Politycy pewnej partii opozycyjnej skierowali zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez panią wicemarszałek Senatu. Zarzucają jej przekroczenie uprawnień polegające na uznaniu kworum, którego uważają, że nie było. Zawiadomienie zdaje się jednak być bezzasadne.
Dlaczego ten temat jest wart poruszenia na łamach portalu, który zajmuje się głównie tematyką lokalną? Ponieważ z instytucją kworum mamy do czynienia w radzie miejskiej, radzie powiatu czy sejmiku województwa. To może być także przestroga dla radnych, którzy chcieliby skutecznie „zerwać kworum”. Poza niebraniem udziału w głosowaniu należy salę choćby na chwilę opuścić w momencie tego aktu.
Kworum to liczba obecnych na posiedzeniu członków kolegialnego organu, przy której organ może podejmować decyzje.
W przypadku rady miejskiej, rady powiatu czy sejmiku województwa uchwały można podejmować w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby radnych. W przypadku Sejmu czy Senatu do przyjęcia ustawy wymagana jest połowa ustawowej liczby posłów czy senatorów. Niby sprawa jest banalna.
W zdarzeniu, na które powołują się opozycyjni politycy doszło do sytuacji, w której część parlamentarzystów wyjęła karty do głosowania, ale pozostała obecna na sali obrad. Czy „zerwali kworum”? Odpowiedź brzmi „nie”. Zerwaliby gdyby fizycznie nie byli obecni na sali obrad podczas głosowania.
Jednostka redakcyjna zarówno w ustawach ustrojowych o samorządzie oraz Regulaminach Sejmu i Senatu jest podobnie sformułowana – zawiera zwrot „w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby (…)”.
W tej kwestii, jeżeli chodzi o samorządy, wypowiadał się 11 lat temu Naczelny Sąd Administracyjny. Sprawa dotyczyła Rady Miasta Stołecznego Warszawy. W omawianej sprawie Rada liczyła 60 radnych, z czego głosowało 29. Wszyscy zagłosowali „za”. Na sali jednak było obecnych 5 radnych Ligi Polskich Rodzin, którzy zapowiedzieli, że nie będą brali udziału w głosowaniu.
W tezie do Wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 21 listopada 2006 r., sygn. akt II GSK 194/06 czytamy:
„Mianem quorum określa się liczbę członków danego organu (tu: rady gminy), których obecność umożliwia podjęcie uchwały. Nie jest to natomiast liczba osób, które muszą uczestniczyć w akcie głosowania (tzn. głosować). Oddanie głosu jest bowiem uprawnieniem, a nie obowiązkiem członka organu. Stąd liczba radnych obecnych w trakcie głosowania i liczba oddanych głosów nie muszą się pokrywać.”
Co ciekawe na stronie Sejmu od co najmniej 2011 roku w artykule, który ma na celu wytłumaczenie obywatelowi zasad parlamentaryzmu czytamy:
„Do kworum nie są jednak wliczani posłowie, którzy będąc na sali, nie podjęli żadnej decyzji, czyli nie zagłosowali ani „za”, ani „przeciw”, ani „wstrzymuję się”. „
Czy rację ma NSA w swoim wyroku czy redaktorzy strony Sejmowej? Nie zdziwię się jak za kilka dni treść zostanie zaktualizowana i Sejm powoła się na cytowany wyrok NSA.