W Złotoryi od lat jest dobra gleba, na której rośnie wszelka działalność społeczna. Wokół panuje chwast, którym są wszelkie działania często nawet nieświadomie, tamujące rozrost tejże działalności. Dziś będzie o zaobserwowanych zjawiskach, które zagrażają roślinności obywatelskiej.
W mniemaniu niektórych osób ten kto coś robi dla innych musi zawsze coś z tego mieć. Takie trochę to podejrzane jak nic z tego nie ma. Na pewno sponsoruje go Soros (propaganda przeciw ruchom oddolnym ze znaczkiem „Made in Hungary”) albo chce kandydować w przyszłych wyborach.
Dzieci szykują kampanię wyborczą do Rady Miejskiej?
Takie wrażenie odniósł jeden z radnych, uczestników poniedziałkowego posiedzenia komisji spraw społecznych. Wtedy to zaproszone dzieci z SP3 (realizujące projekt Erasmus+ o demokracji) zadały pytania radnym. 13-letnie dzieci pytały o wysokość ich diet, dobór składów komisji, liczbę sesji i komisji, dlaczego młodsze dzieci mają w szkole jabłka a starsze nie albo dlaczego licealiści nie mają darmowych przejazdów do szkoły a dzieci ze szkoły podstawowej mają. Pytania naprawdę fajne i ciekawe, które wprawiły w zakłopotanie tych, którzy mieli odpowiadać. Ktoś z radnych zasugerował w ogóle aby pytania spisać i żeby potem na nie odpowiedzieli. Poza kamerą. Konkretów i pięknych elokwentnych wypowiedzi jak na lekarstwo. Dzieci np. nie dowiedziały się jakie radni mają diety. Kurs retoryki też raczej żaden. Jeżeli są zainteresowane kursem retoryki to warto otworzyć lipcowe i grudniowe wypowiedzi w Senacie sędziego Zabłockiego oraz wypowiedzi prof. Ewy Łętowskiej. Jeżeli chcą wiedzieć jak walczyć o informację publiczną i że im się ona należy jak psu buda, to mam nadzieję, że pomoże im ten tekst. A jak macie pytania, chętnie odpowiem. Komentarze to idealne miejsce gdzie możecie je zadać.
Pytania dzieciaków zdały się podejrzane, tak jakby chciały ich wygryźć… Ktoś im to musiał układać… Zdaniem jednego z radnych rzecz jasna…
RPK remontuje za darmo salę jednego ze stowarzyszeń?
Dzień później na komisji oświaty postanowiła trochę pomarudzić przewodnicząca Rady niezadowolona, że dyrektor ZOK poprosił harcerstwo, na którego czele stoi o udział w wigilii i że koszty to harcerstwo ma ponieść (konkretniej świec). Rozgoryczenie było tak wielkie, że oberwało się i innym społecznikom.
A to, że innemu stowarzyszeniu [Nasze RIO] siedzibę na Konopnickiej wyremontowało RPK. Kilka miesięcy temu podziwiałem fotki gdzie widziałem kilkadziesiąt niepełnoletnich osób. Nie pomyślałem wtedy, że to byli pracownicy komunalnej spółki. Prezes Macuga nic o nich nie wie, więc pewnie składki ZUS za tych młodocianych a nawet nieletnich też nieodprowadzone. Będzie afera, oj będzie. Jednak uwagę przewodniczącej przykuło to, że te stowarzyszenia jeszcze śmią się z tym obnosić. Wręcz zarzucono kłamstwo. Doceniła jednak ładny styl remontu, zakup nowych mebli i całego wyposażenia. Jeszcze teraz korzystają z tego za darmo a harcerstwo (związane z przewodniczącą Rady) musi płacić za utrzymanie całego budynku i Urząd Miejski tylko pomoże „przy Owsiaku” i da dotację na kolonię letnią.
Stowarzyszenia muszą się zainteresować tym co się dzieje na terenie miasta?
A to, że „stowarzyszenia [trzeba] zmobilizować do pewnego udziału w różnego rodzaju rzeczach, które się dzieją na terenie miasta a nie bazować ciągle tylko na jednym”, bo ciągle tylko harcerstwo przy pomniku. Imprezy organizowane przez TMZZ, Polskie Bractwo Kopaczy Złota, Nasze RIO, ZTT, OLAWS, grupy rekonstrukcyjne przy Aureus Mons i Legiony Irlandzkie i wiele, wiele innych to brak zaangażowania? Może to nie pomnik, ale olbrzymi wkład w wigilię od wielu lat ma Bractwo. Co z tego, że ci ludzie, te stowarzyszenia tak bardzo się przenikają, że wolontariuszy Nasze RIO czy członków PBKZ widać na Biegu Wulkanów nie jako uczestników, ale czynnie pomagających. Co z tego, że Nasze RIO organizuje ciągle kolejne imprezy i widać tam całą masę osób z grup wiekowych, które mało się angażują i tylko „w komórkach” siedzą.
Bieg Wulkanów i impreza Napoleońska to balast dla budżetu?
Kilka miesięcy temu dwie inne radne skrytykowały wydatki miejskie na Bieg Wulkanów i imprezę napoleońską. Pojawiły się populistyczne tezy, że brakuje na jakieś podwórko czy coś innego a są na te imprezy. Populistyczne, bo zapomina się, że gmina ma cały katalog obligatoryjnych zadań własnych i są nimi zarówno te podwórka jak i imprezy kulturalne, sportowe czy promocja. Są to osobne rozdziały i działy klasyfikacji budżetowej i przy wykonywaniu (nie mylić z jego uchwalaniem) budżetu ciężko przenieść pieniądze z kultury, promocji na wydatek inwestycyjny na jakimś podwórku. Nie ten rozdział, nie ten dział. Rozgoryczenie u skrytykowanych beneficjentów tego wsparcia było na tyle duże, że nie zdziwiłbym się gdyby wtedy „rzucili to wszystko w diabły”. Chwała im, że chcą nadal kontynuować swoje dzieła.
Ważne kto proponuje, nie ważne co?
Sam też się osobiście zraziłem. Wówczas gdy złożyłem petycję w sprawie nowelizacji Statutu, sam padłem ofiarą ataków typu „dlaczego teraz o tym piszę, że coś jest źle skoro tyle to funkcjonowało?”, „kogo pan reprezentuje?”. Nie odczułem aby była chęć merytorycznej dyskusji, wypracowania czegoś. Człowiek się przygotował tylko po co skoro audytorium nie. Po czymś takim odechciewa się ścierania, tym bardziej gdy człowiek bierze urlop specjalnie na tę okazję, bo nie jest radnym i nie ma zwolnienia z pracy na komisję i ok. 360 zł diety (odpowiadałem od razu dzieciom na to trudne pytanie).
Dzieci i młodzież siedzą tylko „w komórkach”?
Narzeka się, że młodzież siedzi przy komputerach i „w komórkach”. Narzeka się, że ludzie się nie udzielają. Tylko, że jak się udzielają to słyszą słowa krytyki albo krytykę za to, że korzystają z pomocy samorządu, państwa. Model idealny to chyba nie korzystać. Osoby, które powinny wspierać takie inicjatywy, zniechęcają do tego takimi słowami a czasem nawet niesprawdzonymi informacjami. Naprawdę prosto jest złymi komentarzami czy nieuzasadnioną krytyką zniechęcić. Lubi się mówić, że społecznicy „powinni”, „muszą”, ale oni nic nie powinni ani nic nie muszą. Robią to we własnym czasie, często na własny koszt i często własną pracą.
Stowarzyszenia są siłą demokracji!
Drodzy radni, uświadomcie sobie, że was słuchają inni ludzie. Krytykujcie do woli burmistrza, urzędników, ale społeczników powinniście nosić na rękach. Oni to robią mimo, że nie mają z tego 360 zł diety za półgodzinne nikomu niepotrzebne posiedzenie komisji. Za największą siłę amerykańskiej demokracji uznał XIX-wieczny Alexis Tocqueville siłę ruchów oddolnych o czym właśnie wy wybrańcy powinniście wiedzieć. Demokracja to nie tylko wybory, demokracja to codziennie działania zaangażowanych obywateli! Bardziej tę demokrację widać właśnie w ruchach oddolnych niż w samorządach.
Zasada pomocniczości to podstawa ustroju i ważna zasada nauki społecznej Kościoła!
W polskiej Konstytucji jak i w nauce społecznej Kościoła ważną rolę pełni zasada pomocniczości, która stanowi o tym, że każdy zadania, które mogą być skutecznie realizowane przez niższy szczebel władzy nie powinny być realizowane przez wyższy. Przejmowanie zadań m.in. przez Stowarzyszenia, na które otrzymują wsparcie z samorządu to nie takie „widzi mi się”, ale szersza idea a nawet zasada ustrojowa. Stowarzyszenia radzą sobie często bardzo dobrze jako organy tworzące szkół czy instytucje do wydawania posiłków, schroniska dla bezdomnych.
Wspieranie organizacji pozarządowych to jedno z najważniejszych zadań miasta!
Jednymi z zadań własnych gminy, wyrażonymi w art. 7 ustawy o samorządzie gminnym, jest „wspieranie i upowszechniania idei samorządowej, w tym tworzenie warunków do działania i rozwoju jednostek pomocniczych i wdrażanie programów pobudzania aktywności obywatelskiej” oraz „współpracy i działalności na rzecz organizacji pozarządowych oraz podmiotów wymienionych w art. 3 ust. 3 ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie”. To zadanie samorządu, w którym wy pełnicie swój mandat!
Kamera zagrożona!
Zaraz wam przyjdzie pomysł aby likwidować kamerę, ale ustawodawca już zadbał o to aby sesje były obligo transmitowane i udostępniane na BIP-ie. Poza tym na art. 61 Konstytucji RP wpływu na szczęście nie macie i obywatele sami się zorganizują. Bez wpłat od George’a Sorosa…
(Fot. archiwum Nasze RIO – praca „pracowników RPK” a tak naprawdę wolontariuszy Stowarzyszenia przy remoncie nowej siedziby)